Ta wyprawa podobała Wam się chyba najbardziej! Korzystając z porady jednego z obserwujących, wyruszyłam do Ustki, by odwiedzić słynne klify nad Bałtykiem oraz Słowiński Park Narodowy rowerem. Zobaczcie, jak to wygląda!
Słowiński Park Narodowy rowerem
Słowiński Park Narodowy leży między Rowami a Łebą, mniej więcej w środku polskiego wybrzeża Bałtyku. Jest jednym z dwóch polskich nadmorskich parków narodowych (drugi to Woliński Park Narodowy). Został utworzony przede wszystkim dla ochrony tutejszych wydm, w tym dwóch wydm wędrujących. Poza tym obejmuje jeziora, lasy sosnowe, bagna i torfowiska.
Na oficjalnej stronie przeczytamy zachętę, by zwiedzać Słowiński Park Narodowy rowerem właśnie. Wszystkie piesze szlaki parku są udostępnione także dla turystyki rowerowej. Poza szlakami nie wolno się poruszać ze względu na ochronę przyrody. Park jest dość rozległy, a długie leśne odcinki mogą się nieco dłużyć pieszo, za to na rower będą wręcz idealne. Przeważnie jest tutaj płasko.
Wstęp do parku jest płatny. Bilety można wykupić w opcji jedno- lub wielodniowej, także w pakietach połączonych ze zwiedzaniem obiektów na terenie parku, takich jak Muzeum Słowińskiego Parku Narodowego czy latarnia morska w Czołpinie. Aktualny cennik znajdziecie tutaj. Bilety można kupić w budkach przy wejściu do parku lub w obiektach.
Start – Ustka
Na start wycieczki wybrałam Ustkę, gdzie dostałam się samochodem z Mielenka. Auto można zostawić między innymi na bezpłatnym parkingu w centrum miasta. Najpierw udałam się w stronę portu i wybrzeża z promenadą, bo nigdy dotąd w Ustce nie byłam.
Zaspokoiwszy ciekawość, w parku Chopina wjechałam na ścieżkę rowerową, prowadzącą mnie wzdłuż wybrzeża w stronę Rowów. Po lewej cały czas ciągnie się plaża, na której widać było już sporo urlopowiczów. Po kilkuset metrach ścieżka rowerowa się kończy, a ja wjechałam na pieszy czerwony szlak E9, czyli Nadmorski Szlak Bałtycki.
Czerwony szlak z Ustki do Rowów
Nadmorski Szlak Bałtycki jest częścią europejskiego dlugodystansowego E9, prowadzącego z Hiszpanii do Estonii. W Polsce przebiega przez całe wybrzeże od Świnoujścia do przejścia granicznego z Rosją w Braniewie. Jest to szlak pieszy, czego byłam świadoma – a to oznacza, że mogłam się na nim spodziewać wszystkiego.
Niebywałą zaletą Nadmorskiego Szlaku na tym odcinku jest jego przebieg: ciągnie się nad samą krawędzią wysokich klifów między Ustką a Rowami. Oferuje niesamowite widoki na Bałtyk, a ze względu na pewne oddalenie od dużych ośrodków: także piękne dzikie plaże. Widoki są absolutnie unikatowe, jeśli chodzi o polskie wybrzeże! Spójrzcie zresztą sami!
Podkreślam, że jest to szlak pieszy, zatem w żaden sposób nie jest przystosowany do jazdy rowerem. W zależności od Waszego poziomu zaawansowania lub wytrenowania, może być albo trudny, albo zwyczajnie męczący. Jeśli jedziecie z ciężkimi sakwami, lepszym wyborem wydaje się jednak asfalt lub droga R10. Natomiast na pewno warto przynajmniej zajrzeć do którejś z leżących przy szlaku miejscowości: Orzechowa, Poddąbia czy Dębina, by choć zobaczyć te wspaniałe klify.
Nie ma zakazu poruszania się rowerem po szlaku i właściwie całkiem sporo rowerzystów wybiera tę drogę między Ustką a Rowami. Pozostaje tylko pytanie, czy są świadomi, co ich czeka po drodze. A będzie to sporo krótkich podjazdów i zjazdów, korzeni i piasku. Warto jednak przełączyć się na wakacyjny luz i bez ciśnienia cieszyć się nadmorską przyrodą.
Rowy
Kolejna większa miejscowość na mojej trasie to Rowy. Mimo, że odwiedziałam je przed początkiem sezonu wakacyjnego, miejscowość całkiem tętniła życiem i oferowała mnóstwo wakacyjnego klimatu. Jeśli chcecie powtórzyć moją trasę, Rowy to dobry moment na przerwę obiadową, bo jest spory wybór restauracji i fajna cukiernia Fragola.
W Rowach znajduje się bezpośredni wjazd na teren Słowińskiego Parku Narodowego rowerem. Po przejechaniu mostu na rzece Łupawie, na końcu ulicy Parkowej znajduje się filia Muzeum Przyrodniczego oraz kasa z biletami wstępu do parku narodowego.
Słowiński Park Narodowy
Po opłaceniu biletu wjechałam na główną ścieżkę, którą biegną szlaki piesze czerwony i zielony, oraz Rowerowy Szlak Słowińców. Droga jest zupełnie płaska, leśna, bez piachów i całkiem popularna. Po drodze zatrzymałam się przy platformach widokowych na jeziora Gardno i Dołgie Wielkie.
Dalej skierowałam się szlakiem rowerowym Gardno-Smołdzino w stronę Czołpina. Skusiła mnie wizyta w latarni morskiej (bilet 8 zł). Zostawiłam rower przy ławce i za pomocą bardzo długich schodów dostałam się do latarni. Warto było się na nią wspiąć, bo z góry mogłam zobaczyć Bałtyk, a także obie wędrujące wydmy: Czołpińską bliżej i wydmę Łącką bliżej Łeby, na horyzoncie.
Szlak Zwiniętych Torów
Powrót zaplanowałam już w głębi lądu. Najpierw skierowałam się w stronę Smołdzińskiego Lasu i Smołdzina. To miejscowości w otulinie Słowińskiego Parku Narodowego, oferujące sporą bazę noclegową oraz rozrzucone tu i ówdzie resturacje. Przejazd przez przylegające do parku miejscowości odbywał się asfaltami, ale ruch nie był tutaj uciążliwy, a miejsca malownicze. Szczególnie wsie nad jeziorem Gardno (wcześniej jechałam wzdłuż jego północnego brzegu) zrobiły na mnie pozytywne wrażenie typowo pomorską zabudową, z niewielkimi, niskimi chatami.
Za Wysoką nad Gardnem wjechałam na ciągnący się już od Smołdzina, ale innymi terenami, Szlak Zwiniętych Torów. Pisząc ten post, wyszukałam więcej szlaków o podobnej nazwie (np. w okolicy Białogardu), ale to nic dziwnego: pomysł poprowadzenia szlaku w miejscu zlikwidowanej linii kolejowej jest powszechny w Polsce. Biegnie tak chociażby spora część trasy Green Velo lub Żelazny Szlak Rowerowy na Śląsku. Szlak Zwiniętych Torów między Ustką a Smołdzinem mierzy około 21 km.
Od razu napiszę, że miejscami ten szlak nie jest szczególnie często używany – może w okresie wakacyjnym jest nieco bardziej przejeżdżony, ale wszystko da się ogarnąć. Biegnie za to przez niesamowite kwietne łąki i pola, z dala od ruchu samochodowego, oferując bezkonkurencyjne widoki na pomorskie, spokojne wiejskie tereny. Jest wart wysiłku!
Szlak Zwiniętych Torów doprowadził mnie niemal do samej Ustki. W Wytownie łączy się z popularnym szlakiem rowerowym R10, wiodącym wzdłuż całego polskiego wybrżeża. Nie przegapicie tego miejsca, bo znajduje się tam bardzo charakterystyczna wiata i instalacja zbudowana z pomalowanych na biało rowerów.
Pomorze rowerem
Powyższa wycieczka wraz z kilkoma wyprawami na szlak R10 (przejechałam odcinek od Mrzeżyna do Darłówka) pozwoliła mi na liźnięcie klimatu Pomorza przemierzanego na rowerze. O wiele bardziej niż tłoczne nadmorskie miejscowości podobało mi się w głębi lądu. Tam już znikają kramy z pamiątkami chińskiej produkcji i migające automaty do gier. Niestety polskie wybrzeże zalewa fala budowanych naprędce gmachów z apartamentami i restauracji z fast foodem, ale im dalej od plaż, tym spokojniej.
Szlak R10, czyli kilkaset kilometrów jazdy od Świnoujścia po granicę z Rosją, to zdecydowanie najbardziej popularna trasa w regionie. W czerwcu już było na niej tłoczno, więc w wakacje szkolne tym bardziej nie spodziewajcie się tam spokoju. Nie dajcie się też nabrać na wizję jazdy wzdłuż plaży – szlak w dużej mierze przebiega w głębi nadmorskich lasów i pól. Szczególnie ładny odcinek to z pewnością ten między Kołobrzegiem a Mielnem.
Polecam jednak oddalać się od szlaku i szukać mniej znanych tras, takich jak chociażby Szlak Zwiniętych Torów. Nie tylko będzie się jechało przyjemniej, lecz także ceny noclegów i wyżywienia będą tam znacznie przystępniejsze. Poza tym, zawsze i wszędzie doradzam Wam dywersyfikację kierunków podróży i unikanie najbardziej zatłoczonych miejscowości. Przyroda, i tak nadmiernie obciążona działaniami człowieka, z pewnością będzie Wam wdzięczna.
Zobacz też:
2 kilometrowy odcinek R10 od miejscowości Żarnowska do Łeby wzdłuż jeziora Łebsko to przysłowiowa droga przez mękę
W zeszłym roku został utwardzony kruszywem, ale z powodu jego niewłaściwego składu nawierzchnia jest niestabilna, lužna i trudna do jazdy.Płatnik -Urzad miejski w Łebie mimo zgłaszanych uwag nic nie robi w tym temacie, pomimo tego, że można jeszcze wyegzekwować naprawę nawierzchni , ponieważ jest jeszcze na gwarancji.
Dzięki za komentarz! Niestety jakość infrastruktury rowerowej to wciąż temat-rzeka i zdarzają się takie kwiatki, że głowa mała… W całej Polsce!