Rozpędzony na śliskiej jezdni dżip i ja, zamarła w połowie pasiastej zebry, zwierzęcym instynktem wstrzymując kolano przed postawieniem kroku. Moment. Samochód mija mnie w onirycznym zwolnieniu. Wtedy zapadła jakby głucha cisza.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Któż nie lubi ciasteczek! Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.Zgadzam się na ciasteczko