Ten wpis zaplanowałam na drugą rocznicę mojej wyprowadzki z Krakowa (styczeń 2024), ale skoro chwilowo podróże na Słowację są utrudnione, postanowiłam przyspieszyć publikację. Pytanie o to, jak mi się żyje po opuszczeniu Krakowa często się pojawia w wiadomościach prywatnych. Dziś odpowiadam zatem zbiorczo i szczegółowo na pytanie: jak się wyprowadzić z dużego miasta i nie zwariować!
Disclaimer: Tekst pisałam z myślą o tych z Was, którzy DOBROWOLNIE planują opuścić duże miasto. To ogromny przywilej. Większość osób decydujących się opuścić duże ośrodki miejskie jest do tego zmuszona przez okoliczności: koszty życia, brak pracy, perspektyw czy konieczność opieki nad członkiem rodziny. Te osoby nie mają przywileju wyboru.
Dlaczego to piszę
Miałam tym wpisem podsumować pełne dwa lata spędzone w małym mieście, po wyprowadzce z Krakowa. Jednak uruchomienie programu z bezpiecznym kredytem (nie będę tu reklamować tego rozwiązania, tylko stwierdzam fakty!) wywołało ogromne poruszenie na rynku nieruchomości. W dużych miastach takich jak Warszawa, Kraków czy Wrocław zapewne limity dopłat nie obejmą większych mieszkań, więc może część z Was pomyśli o tańszej nieruchomości na prowincji lub wręcz zakupie domu pod miastem.
Dodatkowo od trzech lat wiele firm zmieniło swoje podejście do pracy zdalnej i hybrydowej i coraz mniej z nich wymaga przebywania w biurze przez pięć dni w tygodniu. Sama przez ostatnie 3 lata pracowałam tylko zdalnie i to wydatnie przyczyniło się do mojej decyzji o wyprowadzce z Krakowa. Także rozlewanie się ośrodków miejskich sprawia, że pojęcie mieszkania „pod miastem” coraz bardziej się rozmywa. Wzmacnia się też komunikację z ościennymi gminami, zauważając potrzebę połączenia z dużym miastem oferującym pracę, edukację czy zwyczajnie usługi i rozrywkę.
Oczywiście jak zwykle podkreślam, że opisuję swoje doświadczenia i nie przedstawiam wyprowadzki z dużego miasta jako jedynego rozwiązania. W kolejnych akapitach nawet na pewno część z Was do tego zniechęcę. I bardzo dobrze: moim celem jest pomóc Wam, byście tej decyzji potem nie żałowali.

Po pierwsze – analiza potrzeb
Kiedy podjęłam już decyzję, że zamierzam znaleźć mieszkanie na własność, następnym krokiem było stworzenie listy potrzeb, które mam, i warunków, które musi spełnić lokal, bym mogła się wyprowadzić z dużego miasta. Początkowo nawet w ogóle tego nie rozważałam, przeglądając ogłoszenia po prostu w Krakowie. Jednak przy bardzo ściśle założonym budżecie (niewielki kredyt, duży udział posiadanego wkładu własnego) opcje w Krakowie miałam ograniczone. Zaczęłam więc przyglądać się innym kierunkom i to szeroko – w grę wchodziło Bielsko-Biała, Katowice, a nawet Nowy Sącz! – a potem krok po kroku uszczegóławiać moje potrzeby.
Oto lista pytań, na które trzeba sobie odpowiedzieć – samemu bądź z partnerem:
- Czy pracuję stacjonarnie czy zdalnie? Czy mogę pracować zdalnie? Czy mogę to wynegocjować z pracodawcą? Ile dni w tygodniu będę w biurze?
- Jak często będę musiała/musiał być w dużym mieście z innych powodów niż praca? Przykład: regularne wizyty u lekarza, studia zaoczne, urzędy, które często odwiedzacie;
- Jakie są moje inne obowiązki związane z dużym miastem, np. wolontariat? Czy zamierzam z tego rezygnować lub szukać opcji w nowej lokalizacji lub dojeżdżać?
- Jakie są moje zainteresowania? Czy wyprowadzka do mniejszego miasta lub na wieś ułatwi ich realizację (kolarstwo, bieganie w terenie) lub je ograniczy?
- Gdzie mieszkają moi przyjaciele – czy większość pozostawię w dużym mieście, czy i tak są rozproszeni?
- Jakie inne zobowiązania rodzinne mam, np. starzejących się rodziców?
- Jakie mam możliwości podróżowania,: własny samochód, komunikacja publiczna?
Jeśli już jesteś rodzicem, to oczywiście zastanów się:
- Czy dziecko zmieni szkołę/przedszkole, czy będę musiał/a dowozić je obecnej placówki?
- Czy dziecko uczęszcza na dodatkowe zajęcia, których mniejsza miejscowość nie zapewnia, lub których nie chcesz zmieniać?
- Jaki będzie kolejny etap nauki dziecka? Czy nawet jeśli na początku dziecko nie będzie dowożone do dużego miasta, to czy potem nie będzie takiej potrzeby?
- Czy w ogóle planuję dziecko? Pierwsze lub kolejne?
- Jeśli dziecko dziś jest małe, pamiętaj, że czas leci szybko. Powyższe pytania staną się aktualne naprawdę w krótkim czasie, a decyzja o wyprowadzce z dużego ośrodka nie może być zbyt pochopna.
Oprócz tego oczywiście należy zrobić szczegółową listę wymagań wobec nieruchomości, ale to kwestia niezależna od tego, czy planujesz się na stałe wyprowadzić z dużego miasta:
- budżet
- wielkość lokalu i liczba pokoi
- rynek wtórny/pierwotny
- stan do remontu lub do wejścia
- umeblowane bądź nie
- ekspozycja okien, piętro, wiek budynku
- ogrzewanie, media, dostęp do Internetu
- lokalizacja (centrum, obrzeża itp)
Ten ostatni element – lokalizacja mieszkania – rozwinę w kolejnym akapicie, natomiast większość z powyższych kwestii lokalowych musicie mieć przemyślanych dużo wcześniej (i to oczywiście nie jest skończona lista!). Tutaj pomaga doświadczenie z wynajmem – często macie już pewne pojęcie, co lubicie w dotychczasowym lokum lub nie.
Nie pomijajcie tego etapu. W moim przypadku było łatwo, bo decydowała tylko jedna osoba – jeśli decydujecie z partnerem lub odpowiednio dużymi dziećmi, zadbajcie, by nikt nie był pokrzywdzony. Jeśli Wasza druga połówka nie chce wyprowadzić się z dużego miasta, to raczej wie, dlaczego i nie, nie przekona się na miejscu, że wcale nie jest tak źle. BĘDZIE ŹLE.

Gdzie wyprowadzić się z dużego miasta?
Jeśli uczciwie odpowiesz sobie na pytania z poprzedniego rozdziału, powinno się już mniej więcej wyjaśnić, na jaką odległość jesteś w stanie oddalić się od dużego miasta. To kluczowa kwestia: nie zawsze wyprowadzka będzie się wiązać z kompletnym zerwaniem relacji z poprzednim miejscem zamieszkania, na przykład poprzez zmianę pracy. Mój przykład: moja praca została w Krakowie.
Weź pod uwagę dojazd do nowego miejsca zamieszkania. Bliżej w przestrzeni nie oznacza wcale, że dojazd do pracy lub przedszkola będzie łatwiejszy! To częsty problem tzw. łanowych osiedli, budowanych w szczerym polu na do niedawna rolnej działce, że nie posiadają dostatecznej komunikacji z sąsiednim dużym miastem.
Zbadaj:
- dojazd samochodem w ważne dla Was punkty: praca, praca partnera, szkoły wszystkich dzieci, dojazd w inne ważne punkty w dużym mieście (np. szkoła muzyczna, z której nie chcecie rezygnować). Nawet jeśli dojazd do centrum miasta to 45 min, to jeżeli regularnie musicie przejechać całe centrum miasta, by dostać się do przeciwległej dzielnicy, takie obliczenia tracą sens.
- dojazd samochodem badajcie w realnych godzinach, w których będziecie jeździć: nie ma sensu sprawdzać, że o 23:30 dojazd do Waszej nowej wioski to tylko 15 min z centrum, skoro przy porannych dojazdach i popołudniowych powrotach ten czas wydłuża się do 2 godzin przez korki! Zwróćcie uwagę, że ktoś, kto będzie Wam chciał sprzedać nieruchomość, zawsze poda najkrótszy możliwy czas dojazdu lub posłuży się odległością w linii prostej, która nie ma odzwierciedlenia w prawdziwym układzie dróg!
- dojazd komunikacją publiczną, bo zarówno samochody, jak i kierowcy mogą się zepsuć (np. kierowca może złamać rękę);
- ile macie samochodów i ile osób, które będą potrzebować podwózki. Zastanówcie się, czy chcecie mieć więcej niż jedno auto – to najczęstsze rozwiązanie w przypadku dużej ilości dojazdów w różne miejsca. Nastolatki wbrew pozorom bardzo długo potrzebują podwózki, np. powroty z imprez.
- Jak już jesteśmy przy imprezach, zbadajcie też potrzebną okazjonalnie komunikację nocną – zazwyczaj o tym zapominamy. Jak często imprezujecie, powinniście już wiedzieć po wnikliwej analizie potrzeb.
- Zastanówcie się, czy macie jakieś preferencje co do komunikacji publicznej – ja miałam. Mój przykład: preferuję pociągi i to znacznie zawęziło liczbę miejscowości, które mają kolejowe połączenie z Krakowem. Prześledziłam kilka linii kolejowych biegnących z Krakowa i wybrałam, przy której się osiedlę. A że nie chciałam daleko dojeżdżać, uznałam, że 50 km od Dworca Głównego to maks, na co mogę się zgodzić.
Nie zamierzam Wam reklamować mojej miejscowości, ale prócz linii kolejowej, ma też zaletę w postaci lokalizacji przy autostradzie A4, co zapewnia liczne możliwości dojazdu (szybka płatną autostradą, leniwa drogą wojewódzką, wygodna pociągiem). Rozejrzyjcie się, czy miejscowość ma połączenia z innym dużym ośrodkiem, co rozszerzy dostęp do pracy czy edukacji. Żadna praca (ani związek…) nie jest na zawsze, więc może warto pomyśleć, czy chcecie mieć alternatywny duży ośrodek miejski w zasięgu.
Jeśli zamierzacie korzystać z komunikacji publicznej, sprawdźcie konkretnie, gdzie znajdują się stacje lub przystanki. Przemyślcie, z którego wyjazdu na obwodnicę będziecie korzystać. To nie zawsze da się ogarnąć w 100% i jeżeli zakochacie się w domu z ogrodem, to może mniej ważne będzie, że leży 5 km od najbliższego przystanku autobusowego… Ale doliczcie to skrupulatnie do czasu dojazdu.

Jak nie żałować!
Wbrew pozorom, łatwiej pisać o konretnych i mierzalnych odległościach czasowych i w przestrzeni, niż o mniej dookreślonych potrzebach. Ale wyprowadzka z dużego miasta to nie tylko kredyt i codzienne korki w stronę centrum.
Przede wszystkim trzeba będzie podjąć decyzję, które obszary życia pozostaną w dużym ośrodku, a które znajdziecie w mniejszym. Teraz czas na prześwietlenie nowej lokalizacji pod tym kątem: dostęp do sklepów i paczkomatów, szkół i przedszkoli, opieki zdrowotnej, miejsc, które lubicie (siłownie, biblioteki czy restauracje) lub innych miejsc, które nie przyszły mi do głowy, a dla Was są ważne (np. hotel dla psów). Warto przyjrzeć się komunikacji publicznej już w obrębie Waszej nowej miejscowości.
Kupno mieszkania czy wyprowadzka to nie tylko lokal, ale i jego otoczenie. Na przykład fakt, że teraz do najbliższego sklepu będziecie mieli 20 min samochodem oznacza, że będzie trzeba zakupy robić rzadziej i rozsądniej je planować. To może być spora rewolucja!
Mój przykład: praca, opieka medyczna i życie towarzyskie zostało w Krakowie. A jeśli już mowa o życiu towarzyskim, przejdźmy do ważnego, choć bardzo delikatnego rozdziału.
Jak nie zwariować
Jeśli dotychczas nie odczuliście, że zniechęcam Was do wyprowadzki z dużego miasta, to uwaga: w tym rozdziale będę to już robić otwarcie.
Z rozmów w ciągu ostatnich dwóch lat wywnioskowałam, że najmniej myśli się o towarzyskim aspekcie wyprowadzki. O tym, że w małym mieście lub na wsi można poczuć się cholernie samotnym, nawet jeśli budżet zyskał na tańszych kosztach utrzymania.
Tu wszystko jest – oczywiście – indywidualne. Możecie być odludkami lub imprezowiczami, łatwo nawiązywać kontakty i wszędzie czuć się jak u siebie lub przeciwnie, niezależnie od miejsca zamieszkania nie szukać kontaktów poza komórką rodzinną. Musicie sami odpowiedzieć sobie na te pytania, ale tutaj zupełnie świadomie piszę: musicie.
- Czy będę szukać nowych kontaków na miejscu?
- Jak trudno będzie pielęgnować istniejące przyjaźnie?
- Czy kogoś już tam znacie? Czy ktoś Wam pomoże, jeśli np. zachorujecie?
- Jak daleko będę od rodziców czy teściów?
- Czy wyprowadzka utrudni np. kontakt dziadków z wnukami, który w dużym mieście był łatwiejszy? Albo przeciwnie: właśnie go ułatwi, bo przeprowadzicie się gdzieś bliżej?
- Czy randkuję teraz i jak zamierzam to robić w nowym miejscu?
- Czy jest dla mnie ważna wielkomiejska anonimowość? Czy będzie przeszkadzać mi fakt, że w mniejszej społeczności jesteśmy bardziej widoczni, a sąsiedzi być może bardziej się nami interesują?
Zastanówcie się, jaką społeczność zastaniecie na miejscu: czy będziecie mieszczuchem w otoczeniu osób od lat mieszkających na wsi, w zżytej i stosunko hermetycznej społeczności? A może przeprowadzacie się na osiedle łanowe, gdzie właściwie wszyscy będą mieli podobne do Was dochody, poziom wykształcenia, styl spędzania wolnego czasu i problemy?

Jak bardzo jesteście otwarci na inne poglądy i style życia? Wasz dotychczasowy styl życia może charakteryzować się częstymi wyjściami do dobrych restauracji, których na miejscu nie zastaniecie, bo poziom lokalnych usług jest niższy. Niebogata gmina nie zapewni Waszym dzieciom najlepszych zajęć dodatkowych. Niektóre rejony kraju charakteryzują się większym przywiązaniem do tradycji niż inne, a to może wpłynąć na Wasze samopoczucie i poczucie przynależności. Zawsze łatwiej się przeprowadzić w znane rejony (np. powrócić w rodzinne strony) niż zmienić swoje życie o 180 stopni.
Skąd wziął się zatem te mit o ucieczce mieszczucha na wieś sielską i anielską? No właśnie, to MIT. Istnieje nawet pojęcie „powrotników”, czyli osób, które zbyt pochopnie podjęły decyzję o zmianie, a potem wracają do dużych miast, bo prowincja nie stała się ich nowym domem.
Jak sobie z tym poradzić? Po pierwsze: otwartość i elastyczność wobec odmiennych postaw i stylu życia. Po drugie: wiedza na temat nowego miejsca, panujących w nim warunków i czynników, które te warunki kształtują. Po trzecie: gotowość zrezygnowania z niektórych ważnych dla Was aspektów życia. O rezygnacji będzie więcej w kolejnym rozdziale.
Pain points, czyli nie można mieć wszystkiego
Kupno nieruchomości czy wyprowadzka w celu obniżenia kosztów wynajmu to zawsze będzie balansowanie zysków i strat. Celem działania jest osiągnięcie przewagi plusów nad minusami, a nie wyeliminowanie minusów. Zebraliście pewnie już spory materiał porównawczy, ale najważniejsze napiszę chyba na koniec: nie liczcie, że wyprowadzka rozwiąże wszystkie Wasze problemy. Nawet jeśli rozwiąże część, to na pewno przyniesie jakieś nowe, z którymi dotychczas nie musieliście się borykać.
Warto zdecydować, co jest priorytetem i z czego nie chcecie rezygnować na pewno (także w kwestii wymagań co do lokalu), a co jest tylko miłym dodatkiem. Czyli da się bez tego żyć.
Mój przykład: obniżyłam koszty życia, ale jestem daleko od moich krakowskich przyjaciół. To może być cokolwiek: daleko do szkoły, ale blisko do lasu, nie ma sklepu w okolicy, ale to dobrze, bo dzieciaki nie będą marudzić o słodycze i tak dalej. Kombinacji jest multum i już sami musicie zdecydować, co z Waszej listy jest konieczne, a co opcjonalne. Można to przygotować zawczasu lub zanalizować na podstawie konkretnej, upatrzonej nieruchomości.

Czy warto się wyprowadzić z dużego miasta?
Tyle trudności, tyle rzeczy do przemyślenia, ale czy w ogóle warto? No pewnie, że tak!
Moim celem w tym wpisie jest ułatwienie analizy, przy założeniu, że ten pomysł i tak chodzi Wam po głowie. Zalety wyprowadzki z dużego miasta nasuwają się same, trudniej jest myśleć o ograniczeniach. Ale na koniec, dla równowagi, garść zalet:
- znacznie niższe koszty życia;
- mniej hałasu i prawdopodobnie spalin;
- łatwiejszy dostęp do terenów zielonych;
- mniej korków i kolejek w sklepach;
- często krótszy czas oczekiwania w urzędach na decyzje;
- małe miasto często spełnia założenia idealnego tzw. „miasta piętnastominutowego„: podstawowe usługi są w zasięgu kilkunastominutowego spaceru;
- większość z powyższych elementów pozwala na znaczną oszczędność czasu na co dzień (o ile nie ukradną Wam go dojazdy z powrotem do miasta);
- przy odrobinie szczęścia: mniejsza gmina paradoksalnie może być lepiej dofinansowana;
- często mniejsze klasy w szkołach czy grupy w przedszkolach (ale to nie musi być reguła);
- niższe ceny nieruchomości pozwalają na zakup większego lokum (większa przestrzeń życiowa naprawdę poprawia komfort);
- więcej przestrzeni w ogóle w miejscowości, niska zabudowa, wrażenie przestronności;
- bywa, że w małym mieście łatwiej stworzyć wspólnotę i poczuć się u siebie.
Mówi się, że w mniejszych miejscowościach czas płynie wolniej. Może takie wrażenie wynika z tego, że nie marnując go na korki czy pokonywanie odległości – lepiej ten czas wykorzystujemy? To bardzo indywidualne odczucie, ale w moim przypadku tempo życia niewielkiego miasta okazało się bardzo kojące.
Nic nie jest na zawsze
Na koniec warto podkreślić to, o czym często się zapomina, zwłaszcza kupując swoje pierwsze mieszkanie lub dom: nie przeprowadzacie się na zawsze. Zmienią się Wasze prace, partnerzy (chyba że wypieracie aktualne liczby rozwodów), potrzeby. Kupując swoje pierwsze mieszkanie – czy to w dużym mieście, czy na wsi – często myślimy, że zostaniemy w nim do końca życia. Są na to małe szanse w dzisiejszym zmiennym świecie. Mieszkanie z kredytem można sprzedać, o czym pewnie niewiele osób myśli, kupując!
Nie musicie dążyć do spełnienia 100% potrzeb i wymagań, bo to raczej niemożliwe. Nie przygotujecie się na wszystkie scenariusze, bo jeszcze nie wiecie, czego nie wiecie. Właściwie dopiero pierwszy pełen rok i wszystkie jego cztery pory pozwoli w pełni przetestować, co się sprawdzi, a co zupełnie nie!
Dajcie znać, czy któryś aspekt przeprowadzki Was zaskoczył, a może zaciekawił? Jeśli mieszkacie w którymś z największych ośrodków takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Poznań, rozważaliście kiedykolwiek, by się wyprowadzić z dużego miasta? A może wolicie prowincję?
Jeśli macie jeszcze jakieś pytania o przeprowadzkę, to wpiszcie w komentarzu! Wpis jest ogromny, ale pewnie wciąż o coś warto go uzupełnić!
Wpis ilustrowany przekornie analogowymi zdjęciami Krakowa z roku 2013
Zobacz też:
Dziękuję za ten wpis. Mieszkam 2 tygodnie w nowym pieknym domu ale na prowincji. To było na zasadzie:nie chce się wyprowadzać z miasta ale będzie dobrze!! To było dla Dzieci, to było przez w pewnym stopniu maniplulację faceta… Daję sobie czas ale myślę że wrócę. Światła miasta za bardzo mnie fascynują…
Dzięki wielkie za wpis. Właśnie zamierzam opuścić Kraków po ponad 30 latach mieszkania tu, od urodzenia. Wynika to głównie z coraz większego dokręcania śruby mniej majętnym mieszkańcom, na przykład w formie wprowadzenia strefy czystego transportu. Niedługo przez nią będzie tak, że albo masz 30-40 tysięcy złotych na „ekologiczny” samochód, albo będziesz zasuwać komunikacją zbiorową, rowerem bądź na piechotę. Pół biedy w mieście, ale sam mam pewną część rodziny w innym województwie, potrzebują mojej pomocy od czasu do czasu, bywa że nawet zwykłej obecności. Jeżdżenie tam autokarami czy pociągami, biorąc niejednokrotnie 100kg bagażu na plecy, nie wchodzi w rachubę. A tak to będzie wyglądało, jeżeli nie będę miał prawa wyjechać swoim samochodem z garażu nawet tylko po to by dojechać do obwodnicy, bo za każdy wyjazd będę dostawał 500zł mandatu. Dlatego niedługo żegnam Kraków, nie bez żalu ale nie widzę dla siebie innego wyjścia. Duże miasta zaczynają przeistaczać się w enklawy dla majętnych, reszta będzie miała tak dokręcaną śrubę że sama się wyniesie, albo nie będzie miała życia. Pozdrawiam serdecznie.