Podaję państwu niezawodny sposób, jak nie biegać:
wystarczy zapisać się na bieg, a potem nie biegać, żeby nie przeziębić się przed biegiem.
Po biegu wymyślę kolejny sprytny sposób.
Ale pedałuję z mozołem na starym dobrym druhu i myślę sobie, że biegaczem pozostaje się w sercu na zawsze, tak jak na zawsze w sercu jestem singlem, i bujam się na siodle wesoło czując dumę, że wiem, jak rozłożyć tempo, by po marnym górskim sezonie przebiec półmaraton bez przygotowania. Tęsknię!