Rysianka to jedno z moich najukochańszy miejsc w polskich górach. O pierwszej wizycie możecie nawet przeczytać na blogu. Od 2013 zaglądałam tu już kilkakrotnie, ponownie spałam w wieloosobowym pokoju na poddaszu schroniska, w tym roku pojawiłam się tam nawet z gravelem, wywołując furorę wśród turystów (rower z barankiem w górach!), ale jak dotąd nie dotarłam tam zimą – a zdjęcia i widoki z kamery przy dobrej pogodzie zimowej zawsze zapierają dech w piersiach.
Rysianka to szczyt i hala o tej samej nazwie, położone w masywie Lipowskiej i Romanki, w Beskidzie Żywieckim. Jest węzłem licznych szlaków i leży między innymi przy czerwonym Głównym Szlaku Beskidzkim:
- od północy można się tam dostać czerwonym szlakiem z Węgierskiej Górki przez Romankę,
- od południa ze Złatnej – szlakiem niebieskim lub czarnym (te szlaki eksplorowałam z chłopakami na enduro wypadzie w listopadzie),
- od wschodu ciąg dalszy GSB, przechodzący przez Halę Miziową (można też zajrzeć na Pilsko),a także niebieski z Sopotni Wielkiej (za uzupełnienie dziękuję Justynie palaszewski.com!)
- od zachodu dotrzecie na Rysiankę z Rajczy (znaki niebieskie bądź żółte) i z Ujsołów (szlak czarny dochodzący do żółtego z Rajczy).
Natomiast moim zdaniem najpiękniejsza droga prowadzi na Rysiankę z Żabnicy poprzez Halę Boraczą, Redykalną, Bieguńską i Lipowską i taką trasę zaplanowaliśmy na pewien piękny styczniowy dzień.
Start – Żabnica Skałka
W Żabnicy meldujemy się około 8 rano, chociaż w planie mamy zachód słońca. W Żabnicy auto można zostawić albo pod szlakiem na Halę Boraczą (czarny), albo przy początku szlaku zielonego wiodącego na Rysiankę bezpośrednio. W słoneczny zimowy weekend oba parkingi są już pełne o tej godzinie, znajdujemy miejsce na drugim, czyli przy szlaku, którym będziemy schodzić. Tymczasem asfaltem wracamy do początku szlaku czarnego na Halę Boraczą.
Niedługo potem meldujemy się przy schronisku (ok. 1h w górę), słynnym od lat z wybornych jagodzianek. Są dostępne cały rok, ale ten rarytas znika szybko, bo również miejscowi wykupują je na potęgę. To pierwsze z trzech schronisk na naszej trasie.
Idziemy we czwórkę z Olą Górami Zaczarowana, Łukaszem Błaszkowskim i jego narzeczoną Klaudią. Łukasz wybiera opcję biegową i rusza szybko do góry, my natomiast spacerowo wybierami szlak zielony, doprowadzający nas do początku czarnego szlaku na Halę Redykalną.
O ile Hala Boracza słynie głównie dzięki swojemu schronisku, to już z Hali Redykalnej zaczynają rozciągać się obłędnie piękne panoramy na Beskid Śląski, Małą Fatrę oraz Tatry. Na końcówce podejścia, gdy drzewa już rzedną, spójrzcie w prawo i poszukajcie wzrokiem masztu na Skrzycznem i Baraniej Góry na lewo. Z samej ostro opadającej Hali Redykalnej będziecie mieli doskonały widok na Małą Fatrę z Wielkim Rozsutcem na czele.
Warto spędzić tutaj trochę czasu – jest to także świetne miejsce do podziwiania zachodu słońca. Z Hali Boraczej na Redykalną to około kolejna godzina marszu. Jeśli rzucicie okiem na mapę, to zobaczycie, że skręcając na szlak czarny pominęliście dalszy ciąg szlaku zielonego na Halę Lipowską – on też jest piękny, to wąski trawers w lesie z widokiem na Żabnicę, ale biegnie po północnej stronie masywu i w cieniu.
Na Hali Redykalnej wchodzicie na szlak żółty, biegnący z Ujsołów na Halę Lipowską. Teraz czeka Was najpiękniejszy odcinek drogi, biegnący cały czas przez odsłonięte hale pozwalające podziwiać Fatrę i Tatry. Co kawałek spomiędzy drzew przygląda się Wam Wielki Rozsutec, a wielkie przestrzenie zachwycają.
Dotrzecie w końcu do skrzyżowania ze wspomnianym szlakiem zielonym i starego wyciągu narciarskiego. Stąd już tylko kilka kroków do schroniska na Hali Lipowskiej. Ono też słynie z jedzenia: tutejsza wyśmienita kuchnia rozsławiona została zwłaszcza pierogami z jagodami. Bez obaw można zamawiać cudowną, kruchą szarlotkę. Niestety, ostatnimi czasy Beskidy są na tyle oblegane, że kolejka do baru przeraża i tym razem zrezygnowaliśmy, by skierować się do leżącego o 10 minut drogi dalej schroniska na Hali Rysianka, by tam zrobić popas. Spod samego schroniska na Lipowskiej niestety nie rozciągają się widoki.
Hala Rysianka
Przed Państwem gwiazda wyjazdu! Z Hali Rysianka rozciąga się niesamowicie szeroka panorama od Romanki poprzez Babią Górę i Pilsko, Tatry, Orawę, aż po znaną już Małą Fatrę z Rozsutcem. Rzućcie okiem na kamerkę, co widać w momencie, kiedy czytacie ten wpis (jeśli czytacie go wieczorem – pewnie niewiele 🙂 )
Na Hali stoi kultowe dla wielu ponad 80-letnie schronisko, a z okien jego jadalni możecie dalej podziwiać Tatry. Miejsce zawsze było popularne, w obecnych czasach wręcz przesadnie, ale na szczęście większość turystów schodzi w doliny przed zachodem słońca. Razem z Olą po zjedzeniu obiadu wybrałyśmy się jeszcze na Halę Koziorka – przepiękne miejsce oferujące widoki na drugą stronę góry, czyli znowu Beskid Śląski: Skrzyczne, Baranią, Ochodzitą, a nawet czeską Łysą Horę (dzięki Ola za informacje!).
Kiedy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, całą czwórką wyszliśmy przed schronisko, by nasycić się widokami na świecące na horyzoncie tym jaśniej Tatry, im ciemniej się robiło. Zachodzące słońce rozpaliło też do czerwoności szczyty Babiej i Pilska.
Na powrót wybraliśmy krótszy zielony szlak z Rysianki do Żabnicy. Wiedzie po części w lesie i jest dość stromy, więc pokonywanie go pod górę może stanowić niezły trening. Zejście o zmroku przy świetle czołówek przebiegło sprawnie i po krótkim marszu asfaltem znaleźliśmy się na parkingu.
Czas przejścia (sam marsz): 5-5,5 h
Dystans: 16 km
Warto zarezerwować więcej czasu na cieszenie się widokami oraz pysznym jedzeniem 🙂