Jeśli znacie mnie dłużej, to pewnie wiecie, że jedną z paru zasad, jakim wiernie hołduję, jest oglądanie Babiej Góry tylko z odległości. Ale wiedziałam, że w piękny jesienny dzień na Babią wybiera się moja dobra znajoma Kasia, a w dodatku okazało się, że razem z kompanami wybrała szlak, którym jeszcze nie szłam – najtrudniejszy szlak przez Perć Akademików. No to w drogę!
Babiogórski Park Narodowy
Babiogórski Park Narodowy rozciąga się wokół najwyższego szczytu polskich Beskidów – Babiej Góry (1725 m n.p.m.). Co przede wszystkim trzeba wiedzieć o Babiej Górze, to fakt, że wyróżnia się ona od sąsiednich szczytów typowo alpejskim układem roślinności oraz surowymi warunkami pogodowymi, które zazwyczaj na niej panują. Często na szczycie bardzo mocno wieje, jest dużo chłodniej niż na dole, a pogoda lubi się często zmieniać – Babia Góra nazywana jest „Królową Niepogód”. Zatem oprócz znacznego przewyższenia, które musicie pokonać, należy przygotować się także pod kątem ochrony przed deszczem czy chłodem.
Babiogórski Park Narodowy to także obszar szczególnie chroniony, nie wolno tutaj biwakować ani zbierać żadnych roślin. Od polskiej strony (granica państwa przebiega przez szczyt) nie wolno także wprowadzać psów. Nie wolno tu także jeździć rowerami – zainteresowanym kolarstwem polecam sąsiedni kompleks Babia Góra Trails.
Park narodowy leży przy miejscowości Zawoja, możecie się tu dostać także z pobliskiej Zubrzycy lub od strony słowackiej z miejscowości Oravska Polhora (Orawska Półgóra). Turyści najczęściej zostawiają samochody na Przełęczy Krowiarki – koszt 20 zł/dzień. Parking szybko się zapełnia, bo szczyt jest niezwykle popularny! Jeśli macie możliwość, polecam zostawić auto w Zawoi i dojechać do Przełęczy transportem publicznym (kursuje 1.04-31.10., tutaj rozkład). Wstęp do parku kosztuje 7 zł/3,50 zł (bilet normalny/ulgowy).
Przełęcz Krowiarki – start szlakiem niebieskim
Spotykam się ze znajomymi i startujemy na Przełęczy Krowiarki. Około ósmej rano w sobotni poranek ruch samochodowy na parkingu już jest duży! Do kasy parku już stoimy w kolejce, kupujemy bilety na miejscu – można to też zrobić przez Internet.
Zaczynamy od niebieskiego szlaku, który docelowo prowadzi do schroniska Markowe Szczawiny. Szlak biegnie u podnóża Babiej Góry, lekko się wznosząc i ma postać przyjemnej i gładkiej szerokiej ścieżki spacerowej. Miejscami rozciągają się piękne widoki na Zawoję! To łatwy sposób na odwiedzenie schroniska PTTK.
Mu natomiast docieramy do skrzyżowania ze szlakiem żółtym, gdzie zatrzymujemy się na krótki posiłek. Stąd do schroniska jest jeszcze 15 min, ale my ruszamy w górę.
Szlak żółty przez Perć Akademików
Szlak żółty od razu zaczyna się wspinać ostro w górę i tak już pozostanie prawie cały czas. Wprowadza nas w niemal tatrzańską dolinę wzdłuż pięknie szumiącego potoku. Początkowo idziemy kamienną ścieżką wśród drzew, by za chwilę wejść w pasmo kosodrzewiny.
Nachylenie jest spore, coraz trudniej wspinać się na kolejne kamienne, wysokie stopnie. Zaczynają się pierwsze widoki na Zawoję i piękne o tej porze roku rude zalesione zbocza. Szlak ma formę kamiennej ścieżki, więc w zalegającym cieniu skała jest śliska, mimo słonecznej pogody.
Są! Po wspinaczce ponad linię drzew pojawia się coraz więcej skał, a z nimi – pierwsze łańcuchy. Ze względu na nie oraz na trudności, szlak przez Perć Akademików jest jednokierunkowy. Pierwsze łańcuchy pomagają przedostać się wzdłuż skalnej płyty wąziutką ścieżką. Po lewej ręce zaczyna się już rozciągać widok i ekspozycja zaczyna być odczuwalna.
Po pokonaniu pierwszych łańcuchów dalej wspinamy się wąską kamienną ścieżynką przyklejoną do północnego zbocza Babiej Góry, w cieniu. Krok za krokiem zdobywamy przewyższenie i szybko orientujemy się, gdzie znajdują się kolejne trudności. Gromadzi się przy nich kolejka turystów, bo w górę trzeba poruszać się ostrożnie za pomocą łańcuchów i tym razem dodatkowych kamiennych klamr. Buty ślizgają się na wilgotnym podłożu, więc zajmuje to więcej czasu niż zwykły marsz. Trzeba wspiąć się czymś w rodzaju skalnego kominka.
Kawałek dalej dochodzimy do ostatniego, najtrudniejszego miejsca. Tym razem trzeba wspiąć się pionowo po skale, po klamrach i łańcuchach. Tutaj kolejka robi się na dobre – akurat przed nami do góry wspina się rodzinka z na oko siedmioletnim chłopcem. Bardzo dzielnie sobie radzą, ale jest trudno, bo chłopiec musi pokonać klamry i stopnie o wiele za duże na jego wzrost. Moja drużyna wstrzymuje nieco kolejkę i rozładowuje atmosferę żartami. W końcu i na nas przychodzi kolej – kiedy próbuję wstawić nogę w stopień, muszę wykonać całkiem konkrety szpagat! Z górskim plecakiem na plecach nie jest łatwo się podciągnąć. A za moimi plecami rozciąga się pustka!
Jeśli miałabym porównać skalę trudności tego fragmentu łańcuchów, do głowy przychodzą mi łańcuchy na Zawracie od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego. Nie jesteśmy na takiej wysokości, ale ekspozycja na Perci Akademików i tak robi dostateczne wrażenie. Z bagażem na kilka dni marszu mogłoby być naprawdę ciężko się tu władować. Nie bez powodu Perć Akademików jest najtrudniejszym szlakiem na szczyt Babiej Góry. W zimie szlak może być zamknięty dla ruchu turystycznego przez dyrekcję parku narodowego – w tym okresie sprawdzajcie komunikaty na stronie Babiogórskiego PN.
Ostatecznie cała nasza czterosobowa drużyna ładnie pokonuje ścianę z łańcuchami. Od tej pory wracamy do kamiennej, stromej ścieżki rodem z tatrzańskich klimatów. Powoli nad naszymi głowami jest coraz więcej słońca, a widoki? Zobaczcie sami!
W dół przez Małą Babią Górę
Każdy w swoim tempie podchodzimy do szczytu Babiej Góry. Północny stok, którym się wspinaliśmy, był osłonięty od wiatru – na szczycie czujemy go już z całą siłą. Jest lodowaty i przenikliwy! Jednak widoki na Tatry szybko wynagradzają nam niedogodności.
Robimy sobie sesję zdjęciową, lecz ostatecznie wiatr jest tak silny, że postanawiamy schodzić. Tutaj drużyna się rozdziela – Kasia, Ola i Krzysiek ruszają czerwonym szlakiem na nocleg na Halę Krupową, ja natomiast w przeciwnym kierunku, ku Małej Babiej Górze.
Im niżej schodzę, tym wiatr staje się mniej dokuczliwy, a promienie słoneczne rozgrzewają. Z zachwytem obserwuję taniec wielkich ptaszysk na tle Tatr – inni turyści także przystają zahipnotyzowani. Tłok na szczycie jest tak ogromny, że na Przełęcz Brona idę cały czas w kolejce turystów, jak przy łańcuchach na Perci Akademików! W przeciwnym kierunku zmierzają ci, którzy chcą zdobyć Babią Górę od strony Markowych Szczawin. Trzeba więc schodzić ostrożnie. Dopiero na Przełęczy Brona jest więcej miejsca i ławki – rozkładam się na trawie na posiłek, wraz z innymi wędrowcami.
Stąd zamierzam wejść jeszcze na Małą Babią Górę, zwaną Cylem (1516 m n.p.m). Z Przełęczy Brona to 30 min marszu, z widokiem na wspaniałą sylwetę Babiej Góry właściwej. Tutaj jest już o niebo mniej turystów, więc oddycham z ulgą. Dalej można maszerować na Słowację lub Mędralową, albo w ogóle kontynuować wędrówkę czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim aż do Ustronia!
Czarny szlak z Markowych Szczawin do Zawoi Podryżowane
Ja jednak zawracam, schodzę z Cyla i ponownie włączam się do kolejki schodzącej z Babiej Góry do schroniska PTTK Markowe Szczawiny. Tłum gęstnieje ogromnie przy schronisku, bo dzień jest piękny i niemal każdy turysta chce zjeść obiad na łonie natury. Jak wiecie, ja za tłumami nie przepadam, więc mijam schronisko bez postoju i wskakuję od razu na czarny szlak, wiodący w dół do Zawoi Podryżowane.
Jaka ulga! Tłum zostawiam za sobą, nareszcie otacza mnie cisza, obłędne kolory złotej jesieni i ciepłe światło schodzącego coraz niżej słońca. Jestem absolutnie zachwycona. Najpierw szlak przechodzi przez śliczną Polanę Kaczmarczykową – rozciąga się z niej wspaniały widok na Zawoję i górujący nad nią Mosorny Groń z wyciągiem krzesełkowym oraz wieżą widokową. Stoi tu kilka ławek, by zasiąść i rozkoszować się tymi cudami.
Ja jednak wiem, że kolejnego dnia również chcę ruszyć w drogę, więc kontynuuję zejście. Szlak czarny wchodzi w złocisty o tej porze roku las bukowy. Czeka mnie trochę schodów z poręczą, ale dalej szlak zmienia się w szeroką, wygodną trasę pod sklepieniem jesiennych liści. Absolutnie wspaniały!
Mijam niewielu turystów, bo pewnie najwięcej osób wraca z powrotem na Przełęcz Krowiarki. Mój samochód czeka mnie w okolic przystanku Zawoja Widły, na darmowym parkingu tras Babia Góra Trails. Mogę sobie pozwolić na powrót prosto do Zawoi. Końcówka szlaku przebiega już asfaltem między domami, ale o tej porze roku jest równie zachwycają!
Perć Akademików i inne szlaki na Babią Górę
Podsumowując, żółty szlak przez Perć Akademików nie bez powodu jest oceniany jako najtrudniejszy sposób zdobycia szczytu Królowej Beskidów. Duże nachylenie, śliskie skały przy wilgoci, a przede wszystkim – klamry i łańcuchy wymuszające podciąganie się przy pionowej skale mogą onieśmielać. Zwróćcie na to szczególną uwagę, jeżeli idziecie z dziećmi lub macie ze sobą duży bagaż, na przykład plecak załadowany na kilka dni. Wtedy może warto wybrać inną drogę.
Pamiętajcie też, że zimą szlak może być okresowo zamknięty! Zawsze warto sprawdzać bieżące komunikaty na stronie parku narodowego. W ubiegłu weekend na przykład zamknięto fragment czerwonego szlaku tuż przed samą Przełęczą Krowiarki i trzeba było go omijać. Trzeba pamiętać, że Perć Akademików jest szlakiem jednokierunkowym i nie nadaję się do zejścia.
Jeśli nie chcecie się wspinać, możecie zdobyć Babią Górę od Przełęczy Krowiarki czerwonym szlakiem przez Sokolicę (punkt widokowy) i Gówniak, albo od Przełęczy Brona. Podobno łatwy szlak prowadzi także od strony słowackiej, czyli południowej. Tym szlakiem możecie zdobyć szczyt z psem!
Babia Góra, Królowa Beskidów, to przepiękny szczyt wart wysiłku. Pamiętajcie jednak, że jest kapryśna i potrafi dać w kość, dlatego wybierając się do Królowej, bądźcie przygotowani na wszelkie jej humory!
Zobacz też:
Spoko szlak. Ale jeszcze nigdy nie szedłem nim w takim słońcu. Babia mnie nie lubi i zawsze wita mgłą lub deszczem… albo oboma na raz, no chyba że jest zima to wtedy mgła i śnieżyca.
To jest jeden z powodów, dla których tej Kapryśnicy nie lubię odwiedzać 😉