Przed Wami opis asfaltowo-górskiej wycieczki, z którą mój gravel bez problemu sobie poradził. Czekają tu jednak fragmenty górskich szlaków pieszych, nie sprawiających trudności na rowerze górskim, ale jeżeli nie jeździcie zbyt wiele po lesie na rowerze szutrowym, zalecam ostrożność!
Kiedy planowałam zakup gravela, nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo uniwersalny będzie to dla mnie rower. Będąc przyzwyczajoną do prostej kierownicy rowerów MTB, zdziwiło mnie całkiem pewne prowadzenie tego roweru na leśnych ścieżkach i skłoniło mnie do stawiania mu coraz to trudniejszych górskich wyzwań.
Lato 2020 – a pewnie lato 2021 będzie wyglądało podobnie – obfitowało w tłumy na górskich szlakach, a mnie zmotywowało do szukania mniej uczęszczanych ścieżek. Z braku noclegów w sensownej cenie w okolicy Babia Góra Trails, zarezerwowałam nocleg w Korbielowie, a zamiast roweru full suspension wpakowałam się do pociągu z gravelem.
Beskidy gravelem – wzdłuż Pasma Policy
Początkowo chciałam przejechać rowerem górskim przez Halę Krupową do Zawoi i w wersji gravelowej utrzymałam podobny kierunek. Skorzystałam z wakacyjnego połączenia kolejowego do Zakopanego, wysiadając w Kojszówce. Stamtąd asfaltami poruszałam się wzdłuż Pasma Policy, wchodzącego w skład Pasma Babiogórskiego.
Czekał mnie przejazd spokojnymi drogami przez przysiółki, wzdłuż Potoku Cadyńskiego spływającego ze zboczy Policy. Ruch samochodowy był niewielki, po lewej ręce cały czas wznosiło się Pasmo Policy, a po prawej otwierał się widok na rozległe łąki obsadzone domami. Przez pierwsze kilometry ciągnie się podjazd, którym zyskamy nieco ponad 300 metrów w górę, by ostro zjechać w okolicy Hucisk. Tutaj uwaga – po pierwsze po drodze miniemy sklep i szansę na uzupełnienie zapasów, a po drugie – u stóp zjazdu czeka nas ostry zakręt w lewo. Kolejny podjazd i koniec drogi asfaltowej – tutaj pierwszy raz przyda nam się gravel, bo czeka nas przejazd szutrowo-polną drogą do kolejnego asfaltu. Okrążając Las Tokarnia, zjeżdżamy do głównej drogi przechodzącej przez Zawoję.
W Zawoi kolejna okazja na uzupełnienie kalorii – polecam uroczą cukierenkę Beskidzką w starym stylu – a siły będą nam potrzebne na wspinanie się na kolejne grapy. Właśnie przed cukiernią należy skręcić i moim oczom ukazało się najciekawsze skrzyżowanie świata – wybierzcie mądrze!
Gravelem na Jałowiec
Teraz wspinamy się w towarzystwie czerwonego szlaku pieszego do osiedla Smyraki (tak!). Wysiłki zostaną wynagrodzone, bo roztoczył się przede mną wspaniały widok na Zawoję, królową Beskidu – Babią Górę i sąsiednie okolice. U szczytu podjazdu warto się zatrzymać przy ławeczce i nacieszyć oczy.
W tym momencie napotyka się Główny Karpacki Szlak Rowerowy, który będzie nam towarzyszył aż do skrętu na Stryszawę. Po drodze miniemy też już żółty szlak pieszy na Jałowiec – dołączymy do niego w łagodniejszym miejscu.
Przy skrzyżowaniu i tablicach informujących o Szlaku Karpackim zjechałam w stronę Stryszawy, ale uważnie, bo wiedziałam, że w lewo odbija tam droga leśna, którą upatrzyłam sobie na dojazd do Jałowca – i to był strzał w 10!
Piękna stokówka, płaska jak stół, doprowadzi nas do skrzyżowania ze szlakiem zielonym i tam właściwie się urywa – za to znajdziecie tam ławki na ewentualną przerwę. Tutaj krótki wypych szlakiem zielonym, by dostać się na grzbiet i szlak żółty pieszy, który biegnie na Jałowiec.
Szlak obfituje w cudowne widoki na Pasmo Babiogórskie, jest też stosunkowo gładki. Przebiega w okolicy prywatnego schroniska, ale nie korzystałam z jego usług, a opinie w Internecie nie zachęcają.
Od szczytu Jałowca dzieli nas kolejny krótki wypych, by znowu wydostać się na płaską i wygodną ścieżkę, która doprowadzi nas do widokowej polany na Jałowcu. Cel osiągnięty!
Dalej możecie powziąć jedno z dwóch rozwiązań: jeżeli chcecie powtórzyć moją trasę, to ruszacie dalej zjazdem z Jałowca w stronę Czerniawy Suchej i Koszarawy. Jeżeli natomiast Wasz plan obejmuje powrót do pociągu lub samochodu, to wróćcie kawałek żółtym szlakiem i złapcie Karpacki Szlak Rowerowy w okolicy Kolędówki (trochę przed skrzyżowaniem z zielonym, którym wypychaliście) i zjedźcie nim do Stryszawy. Opcjonalnie, dla odważnych, czeka eksploracja niebieskiego pieszego szlaku, ale to na własne ryzyko, bo ja go nie testowałam – doprowadzi Was do skrzyżowania z Karpackim Rowerowym. Ze Stryszawy pozostaje 11 km do Suchej Beskidzkiej, skąd możecie złapać pociąg do Krakowa. Możecie też zaparkować tam samochód, a wykorzystać pociąg jako dojazd do miejsca startu w Kojszówce lub po prostu wystartować z Suchej.
Możecie też skrócić sobie dojazd z Zawoi, nie skręcając na Smyraki, a podjeżdżając przez Zawoję Wełcza wprost na Kolędówkę i dojeżdżając do żółtego szlaku na Jałowiec.
Ja natomiast zjechałam ostrożnie z Jałowca, o dziwo gładkim i wygodnym zjazdem, by wspiąć się jeszcze na Czerniawę Suchą, a z niej zielonym szlakiem zjechać do Koszarawy. Zjazd do Koszarawy jest nieco trudniejszy przez luźne drobne kamienie na szlaku – zalecam ostrożność!
Po krótkim przystanku w Koszarawie na chłodzący napój ruszyłam w zaskakująco uroczy ostatni fragment trasy – w Przyborowie odbiłam na żółty szlak pieszy, będący gładkim szutrem, i przez Krzyżówki, już asfaltowymi drogami i z pięknymi widokami na Pilsko, zjechałam do Korbielowa, omijając w ten sposób dojazd drogą nr 945. Tu już czekał na mnie obiad i nocleg.
Tutaj kończy się moje zwiedzanie wsi Pasma Przedbabiogórskiego i podziwiania masywów Policy, Babiej Góry i Mędralowej. Następnego dnia wybrałam się na całkiem wariacki przejazd przez Halę Rysiankę i Lipowską, ale to już zupełnie inna historia 😉
Link do zapisu na Stravie tutaj!