Strona główna » Blog » Lysá w Górach Czerchowskich

Lysá w Górach Czerchowskich

Łysych Gór zarówno w Polsce, jak i w Czechach i na Słowacji jest naprawdę dużo. Nazwę tę dostają wierzchołki zwyczajnie niezalesione na szczycie, a o to jest nietrudno w przypadku, gdy silne wiatry chętnie głaszczą wybitne wzniesienia. W samych Górach Czerchowskich, bo to znowu o nich dzisiaj będzie mowa, jest również niewielki szczyt (814 m) i rezerwat o nazwie Lysá Hora, leżący na niebieskim szlaku ze wsi Kyjov na Minčol. Jednak dziś zajmiemy się o wiele sławniejszym ośrodkiem o podobnej nazwie, czyli szczytem i ośrodkiem narciarskim Lysá (Łysa) w Drienicy obok Sabinova.

Widok na morze mgieł i Chatę Sport ze szczytu Lysa

Lysá, Drienica, Sabinov i Góry Czerchowskie

Na koniec trzydniowego, listopadowego wyjazdu na Słowację, w trakcie którego odwiedziłam Słowacki Raj i Bachureń, szukałam jeszcze pomysłu na ostatni dzień. Wiedziałam, że powrót do Polski w wieczór kończący długi weekend będzie trudny i długi, dlatego zrezygnowałam z początkowo planowanej dłuższej pętli po szlakach wokół odwiedzonej wcześniej Velkej Javoriny. Zamiast tego zdecydowałam się na krótszy wariant: spacer na szczyt o nazwie Lysá (słow. Łysa) w Drienicy, która dodatkowo zaciekawiła mnie widocznymi w Mapach.cz trasami rowerowymi.

Po raz trzeci, po Minčole i Čergovie, Góry Czerchowskie stały się celem mojej wycieczki. Niech Was to nie dziwi, bo kompletnie straciłam głowę dla tych graniczących z naszym Beskidem Sądeckim słowackich szczytów. Góry Czerchowskie to łagodne, zalesione zbocza, niezbyt wysokie (najwyższy szczyt Minčol ma 1157 m n.p.m.), leżące tuż za polską granicą, w sąsiedztwie Muszyny i doliny Popradu. Są piękne i puste, wyposażone tylko w niewielkie, prywatne utulnie, idealne do biwakowania. Jedyne schroniska, jakie tu stoją, znajdują się właśnie na szczycie Lysa – przy wyciągach narciarskich.

Widok ze szczytu Lysej w stronę Tatr Wysokich

Szlaki zaczynają się w małych wioskach u stóp pasma górskiego. Często są tu niewielkie parkingi pod mapą okolicy lub auto można zostawić pod kościołem. Trochę inaczej ma się rzecz z Drienicą, bo to miejscowość o statusie lokalnego kurortu narciarskiego. Najpierw trzeba dotrzeć do większego miasteczka o nazwie Sabinov. Jeżeli macie czas, można odwiedzić jego zabytkowe centrum. W Sabinovie należy skręcić na Drienicę, by po chwili w towarzystwie ścieżki rowerowej wjechać pomiędzy domy z pokojami do wynajęcia i całkiem duże pensjonaty. Znaki łatwo pokierują Was ku wyciągowi, wożącemu narciarzy na szczyt, a droga szybko zaczyna się wznosić i zwężać.

Drienica – parking przy kamieniołomie

Przejeżdżam przez miejscowość i parkuję na parkingu przy kamieniołomie, który widziałam na blogu My Na Szlaku. Oni poszli od razu w górę na Łysą, ja z kolei zamierzam zrobić większą pętlę wokół szczytu. Parking znajduje się tuż przy starcie niebieskiego szlaku na szczyt Lysá .

Parking przy kamieniołomie

Zaczynam od kamieniołomu. Znajduje się tutaj krótka trasa na taras widokowy, do którego prowadzą drabinki i łańcuchy. Drabinki są jednokierunkowe, tylko w górę, natomiast dla osób wrażliwych na wysokość i ekspozycję oraz do zejścia służy ścieżka biegnąca tuż obok w lesie. Też jest stromo, ale do ogarnięcia.

Widok z trasy przez kamieniołom na parking i drogę do dolnej stacji wyciągu
Drabinki są dość strome
Taras z widokiem na mgłę 🙂

Zielony szlak z Červenej Vody

Oglądam niezbyt imponujący widok z platformy – dodatkowo kolejny raz trafiam w Górach Czerchowskich na inwersję! Pocieszam się myślą, że gdzieś nade mną świeci słońce i jak zobaczycie za chwilę, nie myliłam się. Tymczasem podchodzę do leśnej drogi i wbrew znakom skręcam w lewo, by podejść kawałek poza szlakiem do zielonej trasy wiodącej na Łysą z miejscowości Červená Voda.

Początek trasy znowu tonął we mgle

Drogą leśną dochodzę do zakrętu oznaczonego jako Pod Petrovou i wchodzę w inną leśną drogą, wiodącą dość stromo do góry. Bez problemu wyprowadza mnie na szlak zielony, którym dalej we mgle podążam w górę, już za zielonymi znakami. Nareszcie po kilkudziesięciu minutach wędrówki zasnute mgłą niebo zaczyna przyjmować błękitny odcień, a to oznacza, że zaraz wyjdę ponad granicę inwersji.

Zielony szlak na Lysą

Po chwili przechodzę przez przepiękną grę świateł na granicy mgły i słońca, a nad głową zaczynam mieć krystalicznie niebieskie niebo. Wędrówka w mglistym lesie nie była zbyt ciekawa, natomiast w słońcu jesienny las nabiera niesamowitego uroku! Znowu napotykam mnóstwo złotych modrzewi i już całkiem wygodną trasą grzbietem zmierzam do przełęczy Besna.

Na szczycie Lysej

Po drodze mijam piękne widoki na Velką Javorinę i resztę pasma Gór Czerchowskich, a także start jednej z tras rowerowych. Przede mną góruje maszt, którym ukoronowana jest Lysá, ale zanim tam dotrę, zasiadam na tarasie sympatycznej restauracji Chata Ostravanka na przełęczy, by rozkoszować się pierwszą (!) od dawna Kofolą oraz widokiem na chmury.

Przełęcz Besna – szlakowskaz i Chata Sport

Po krótkiej przerwie ruszam w górę, by zdobyć szczyt. Podejście wzdłuż wyciągów jest strome, ale spokojnie każdy sobie z nim poradzi, a przy okazji można podziwiać domy – chyba wakacyjne, jak zakładam – rozsiane po masywie Lysej. Skoro to popularny narciarski kurort, to trzeba mieć gdzie zanocować!

Ku szczytowi Łysej
Początek trasy Besny Flow
Nareszcie Kofola!

Już po drodze podziwiam widoczne nad morzem chmur Tatry – na żywo były widoczne, ale próżno szukać poniżej jakiegoś dobrego zdjęcia, bo przejrzystość powietrza była taka sobie. Wystarczało mi jednak słońce i otoczenie przepięknej jesieni. Ze szczytu skierowałam się ku Kamiennemu Ołtarzowi, umiejscowionemu wraz z kapliczką nieco poniżej masztu.

Początek podejścia i widok na Tatry. Na przełęczy widzicie Chatę Ostravanka w której piłam Kofolę

Oltár kameň i utulnia pod Okruhlą

Wiedziałam, że i tak będę wracać z Lysej do samochodu, ale ponieważ dzień był piękny, postanowiłam zrobić sobie jeszcze krótki spacer zielonym szlakiem do Ostrego Kamienia (1001 m n.p.m.) przez Okruhlę. Lysa ma właściwie dwa wierzchołki: jeden to ten z masztem, a drugi, konkretnie o nazwie Lysa Hora i identycznej wysokości 1068 m, znajduje się właśnie około 20 min marszu dalej przy zielonym szlaku, z którego trzeba odbić na króciutkie, oznaczone na mapach odejście.

Najpierw zatrzymałam się przy Oltár kameň, czyli kapliczce z ogromnym głazem przed wejściem, pełniącym zapewne rolę ołtarza. Urokliwe miejsce było zamknięte, ale przez szybkę w drzwiach zajrzałam do wnętrza. Obok znajdują się ławeczki, idealnie, by zjeść kanapkę i chwilę odpocząć.

Ołtarz Kamień
Zielony szlak ku Okruhli

Dalej ruszyłam zielonym szlakiem ku drugiemu wierzchołkowi Łysej. Pod Okruhlą zainteresował mnie znak wskazujący drogę do utulni, wyraźnie podkreślający obecność WC. Choć nie potrzebowałam wygód toaletowych, postanowiłam sprawdzić utulnię i nie zawiodłam się. To niewielka utulnia z otwartą jadalnią-wiatą na dole, na górze miała uroczą sypialnię w postaci stryszku i była otwarta. Ponadto miejsce na ognisko, mapy, mapki i rzeczony wychodek, dyskretnie postawiony w krzakach. Super miejsce!

Okruhla – odbicie za żółtymi znakami
Ważne: kierunek do WC
Utulnia pod Okruhlą
Utulnia pod Okruhlą
Najważniejsze: WC.

Dalej pomaszerowałam jeszcze kawałek przez czarujące listopadowe łąki na Ostry Kamień, choć niestety sam szczyt nie jest widokowy, ani nawet oznaczony tabliczką. Szlak ten dalej zaprowadził by mnie na przełęcz Čergov, którą odwiedziłam dwa tygodnie wcześniej. Sama trasa przez łąki była jednak przyjemna, a potem wróciłam tą samą drogą pod Kamienny Ołtarz i stamtąd już odbiłam w drogę leśną, by nie wchodzić z powrotem na szczyt Łysej z masztem.

Ostry Kamień (1001 m n.p.m.)
Zielony szlak

Lysa Trails – trasy rowerowe

Obejrzałam start dwóch kolejnych tras rowerowych – są tu łącznie trzy trasy zjazdowe o różnych stopniach trudności, na których początek dostaniecie się wyciągiem: flow, natural i downhill. Trudno powiedzieć, jaką mają charakterystykę, bo biegną w lesie z dala od szlaków turystycznych – nie słyszałam o nich dotychczas, ale możecie obejrzeć przejazdy na stronie „Lysa Trails” na Facebooku. Może kiedyś uda się wpaść z rowerem, chociaż wjazdy kolejką to nie jest moja ulubiona dyscyplina.

Start czerwonej trasy AM Starbike Trail
Chlup w to morze mgieł!
Mapa tras rowerowych: zjazdowych oraz rodzinnych
Kolejka linowa (lanovka)

Podsumowując, znajdziecie tutaj 3 trasy zjazdowe:

  • Besny Flow – długość 2500 m, średnie nachylenie 10,5%- znakowany niebiesko skoczny flow trail o najbardziej gładkiej, ukształtowanej sztucznie nawierzchni. Na filmie widać sporo wybić, hopek i band. Na pewno lepiej przyjechać tu w lecie, bo w listopadzie fragment trasy, który widziałam, nie wyglądał już na utrzymywany.
  • AM (All-Mountain) Starbike trail – długość 2650 m, średnie nachylenie 11,5% – trasa czerwona – o naturalnej nawierzchni, poprowadzona korytem Drienickiego potoku, przeznaczona dla średniozaawansowanych riderów.
  • DH (Downhill) trail – 1500 m, średnie nachylenie 15,5% – trasa trudna, stroma, poprowadzona niemal pod trasą kolejki na szczyt; odchodzi po paruset metrach wspólnych z AM Starbike trail.

Jedyną informację o cenach letnich karnetów znalazłam w filmie z 2021 i wtedy całodzienny karnet na kolejkę kosztował 19 euro – obecnie pewnie ciut drożej.

Strona tras Lysa Trails na Facebooku

Strona ośrodka narciarskiego Ski Lysa – opis tras

Trasy zjazdowe

Opróc tego tablica pokazuje 4 trasy rowerowe rodzinne, o wycieczkowym charakterze pozwalające poznać lepiej masyw Lysej. Rzućcie okiem na zdjęcia mapek poniżej.

Zejście niebieskim szlakiem na parking

Słońce chyliło się już ku zachodowi, więc zeszłam z powrotem na przełęcz Besna i tym razem niebieskim szlakiem ruszyłam w dół ku parkingowi. Po drodze minęłam drugą restaurację na przełęczy Besna pod szczytem Lysa: bardziej znaną Chatę Sport.

Chata Sport i morze mgieł
Zalotnie zerkający zza płotu Santa Cruz ładnie dopasował się kolorystycznie do logo Chaty Sport

Macie do wyboru niebieski szlak w lesie lub schodzenie asfaltem przeznaczonym do dojazdu na szczyt – asfalt jest zamknięty dla ruchu pojazdów poza tymi posiadającymi zezwolenie, więc jest raczej spokojny. Natomiast jeśli nie macie maluchów czy mniej sprawnych osób na pokładzie, polecam Wam szlak niebieski! To szalenie wąziutka ścieżka trawersująca zbocze Lysej, wijąca się w lesie.

Niebieski szlak zejściowy

Jedyny minus, jaki widzę, to wbrew Mapom.cz znaki niebieskiego szlaku wyprowadziły mnie z powrotem do kamieniołomu, a nie na asfalt. Nie wiem, kiedy odbyła się ta zmiana i choć dla mnie zejście kamieniołomem obok drabinek nie stanowiło problemu, to jednak może być tam ślisko.

Tak wyglądała ta trasa na Mapy.cz:

A na mojej Stravie możecie zobaczyć nieco inny przebieg zejścia niebieskim szlakiem do kamieniołomu:

Słowacja planem i celem na 2023!

Tak zakończyła się moja trzecia i w tym roku ostatnia wizyta w Górach Czerchowskich. Dobrze, że zaplanowałam więcej czasu na powrót do Polski, bo ruch był na drogach spory w niedzielny wieczór, a mgła gęsta jak mleko towarzyszyła mi aż do samej granicy. Dla mnie to na pewno nie koniec zwiedzania Słowacji, pomysłów pojawia się tylko więcej i więcej, więc na pewno powrócimy tutaj w 2023 roku!

A ponieważ to ostatni wpis przed świętami i sylwestrem, to życzę Wam wszystkiego dobrego, odpoczywajcie, spacerujcie i zbierajcie siły na nowe przygody 🙂

Zobacz też:

4 myśli na “Lysá w Górach Czerchowskich”

  1. Fajnie nie powiem! Widoki naprawdę piękne. Świetna przygoda. No trzeba przyznać naszym południowym sąsiadom że mają te swoje szlaki fajnie zrobione i zadbane.

    Mnóstwo szczęścia! Zarówno podczas Świąt Bożego Narodzenia jak i po nich i w całym następnym roku, i mnóstwa przygód, tras zjazdowych i szlaków pieszych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *