Jesienią kontynuuję piesze eksploracje słowackich gór. Na kolejny cel wybrałam sobie pasmo górskie, w którym jeszcze nigdy nie byłam – Góry Czerchowskie, a pierwszego zdecydowałam się na szlak na Minčol z Kamenicy.
Szlak na Minčol – różne warianty
Minčol (1157 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gór Czerchowskich, położonych w kraju preszowskim (jednym z 8 regionów słowackich przypominających nasze województwa). Góry Czerchowskie, po słowacku Čergov, leżą we wschodniej Słowacji, w historycznym regionie Szarysz. Graniczą na krótkim odcinku z naszym Beskidem Sądeckim, choć ja stacjonowałam w Hańczowej w Beskidzie Niskim, a w Góry Czerchowskie przejeżdzałam też przejściem granicznym w Koniecznej, kierując się na Bardejov.
Minčol leży w zachodniej części tego pasma i można się na niego wybrać między innymi z polskiego Leluchowa (szlak niebieski). Opis tej trasy znajdziecie na blogu My Na Szlaku, z którego korzystałam, planując wyjazd. Sama jednak zdecydowałam się na krótszy szlak na Minčol z Kamenicy. Z kolei najkrótsza droga wiedzie na ten szczyt z miejscowości Livovská Huta (szlak żółty). Ponieważ jednak nadjeżdżałam z zachodu, łatwiej było mi podjechać od strony zachodnich zboczy Minčola. Dodatkową atrakcją jest także znajdujący się w Kamenicy zamek, jednak jak dowiecie się z kolejnych akapitów – nie dane było mi go oglądać…
Start – parking w Kamenicy
Już kiedy jechałam doliną Popradu, lekko się zaniepokoiłam. Góry połykała gęsta, biała mgła, a za polsko-słowacką granicą było tylko gorzej. Do Kamenicy zajechałam w zupełnie ciemnym mleku. Zaparkowałam na bezpłatnym parkingu pod zamkiem. Jest tutaj kilka miejsc, jeżeli by się zapełniły, można zostawić auto wcześniej przy kościele.
Zupełnie nie wiedziałam, jak pogoda się rozwinie, ale startując około 11:00 jeszcze liczyłam, że ta mgła zwyczajnie się podniesie. Weszłam więc na szlak żółty, którym chciałam się dostać do skrzyżowania ze ścieżką przyrodniczą przy ujściu Kalinowskiego Potoku.
Przy planowaniu trasy nieodzowne są Mapy.cz – świetne źródło informacji nie tylko o szlakach, ale właśnie ścieżkach przyrodniczych, trasach rowerowych czy zwykłych drogach leśnych, które pozwolą na sensowne ułożenie pętli. Warto je ściągnąć w wersji offline, by nie przejmować się brakiem zasięgu. Przydały się już na początku, kiedy to żółty szlak na Minčol zaczął gubić się w polach, w ogóle niewydeptany, i na rympał przez mokre trawy i bagna brnęłam do drogi asfaltowej.
Dotarłam w końcu do przystanku autobusowego Lucka-Potoky, skąd szlak nareszcie zaczynał prowadzić prosto. Weszłam do lasu i zaczęłam nieznaczną wspinaczkę. Otaczała mnie oczywiście gęsta mgła.
Niedługo doszłam do skrzyżowania ze ścieżką przyrodniczą, przy której również znajduje się niewielki parking, ale nie wiem, na ile można liczyć na zawsze otwarty szlaban przy przystanku. Od tej pory poruszałam się w górę oznaczoną na czerwono ścieżką. Po drodze zatrzymałam się w eleganckiej drewnianej altanie na lunch.
Utulnia pod Minčolom (ok. 980 m n.p.m.)
Ścieżka zaczyna się wznosić coraz bardziej stromo, korytem potoku. Za niemal 360-stopniowym zakrętem zacznie się naprawdę potężna stromizna. Do utulni pod Minčolem i skrzyżowania z zielonym szlakiem pieszym będzie naprawdę ciężko się wdrapać!
Pod utulnią robię krótki przystanek na decyzję, czy w górę kontynuuję wędrówkę ścieżką czerwoną, czy przerzucam się na szlak zielony. Próbuję zgadnąć, które wejście będzie mniej strome, ale – spoiler alert! – obie drogi są podobne i ciężkie aż do grzbietu Minčola. Sama utulnia, czyli niewielka drewniana chatka, jest zarządzana przez KST Mladost Odeva Lipany i od nich można dostać do niej klucz. Za to obok chatki można się rozbijać z namiotami cały rok.
Minčol (1157 m n.p.m)
W końcu przed 14:00 wychodzę na grań Minčola i aż zapiera mi dech. Już wcześniej wyszłam ponad mgły, ale teraz wyraźnie widzę najpiękniejszą inwersję, jakiej byłam kiedykolwiek świadkiem. Otacza mnie puchate, bielutkie morze chmur!
Kompletnie oczarowana, powoli wychodzę na jeden z dwóch wierzchołków Minčola. Na tym niższym znajduje się spory krzyż, ławeczka i opis widocznej ze szczytu panoramy. A jest co podziwiać! Minčol oferuje 360-stopniową panoramę na Tatry, Góry Lewockie, Góry Leluchowskie, Pogórze Ondawskie i dalszą część Gór Czerchowskich. Absolutnie niesamowity!
Spędzam kilka minut na zachwytach, ale trzeba zdobyć jeszcze wierzchołek właściwy. Spod krzyża to ok. 7-10 min marszu. Na właściwym szczycie znajduje się obelisk i szlakowskaz. Widoki są minimalnie gorsze, można za to zobaczyć sąsiedni Mały Minčol. Początkowo planowałam go zdobyć, lecz późno wystartowałam z Kamenicy i ostatecznie odpuszczam ten cel, robiąc jedynie małą pętlę wokół szczytu.
Wracam na wierzchołek z krzyżem, bo stamtąd widoki są zdecydowanie lepsze. Rozkładam się na trawie i poświęcam sporo czasu na sycenie oczu tą niesamowitą inwersją. Szkoda tylko, że Tatry są niemal niewidoczne – będzie za to motywacja, żeby koniecznie tu wrócić!
Droga powrotna wokół zamku
Na szczycie jest ze mną trochę Słowaków, którzy zbierają čučoriedki (czuczoriedki, czyli borówki brusznice) i robią sobie zdjęcia na tle chmur. W końcu ostatnia grupa zaczepia mnie, pytając, czy zamierzam nocować na Minčole. Śmieję się, że nie, ale za chwilę rozumiem ich pytanie – trochę się zasiedziałam!
W dół do Kamenicy mam jeszcze całkiem spory kawał drogi. Początkowo zamierzałam wrócić do auta zielonym szlakiem przez Sokolą Skałę, ale szybko orientuję się, że zmrok zapada zbyt szybko. Odbijam więc z zielonego szlaku na żółto znakowaną ścieżkę nad Sokolą Skałą, ale to wciąż długa droga. W końcu skracam trasę drogami leśnymi widocznymi na Mapach.cz, ale jeśli nie macie dobrej orientacji w terenie i odwagi do wybierania nieoznaczonych dróg w lesie, radzę zaplanować wycieczkę zielonym, dobrze oznaczonym szlakiem pieszym. W dół zielonym do parkingu to około 2,5 godziny. Ja dobijam do czerwonej ścieżki przyrodniczej „Chodnik na Bukową”, okalającej ruiny zamku.
Niestety, ruiny zamku i cała wieś dalej toną we mgle. Nie dane mi jest nic zobaczyć, więc to kolejny powód, by wrócić na Minčol. Na szczęście moje auto grzecznie waruje na parkingu – czeka mnie już tylko droga przez wąskie i zniszczone asfalty Beskidu Niskiego do Hańczowej na nocleg. Wszystko oczywiście w gęstej jak mleko mgle!
Zobacz też:
Byliśmy na Minčole 12.11 tego roku i też bardzo pozytywnie nas ten rejon zaskoczył. Podchodziliśmy niebieskim szlakiem z Kyjova i mogę polecić ten wariant – ładnie i dość łagodnie poprowadzony przez bukowe lasy z wieloma miejscami widokowymi. Mieliśmy schodzić do Kamienicy, ale wróciliśmy też do Kyjova. Moje fotki można obejrzeć tu: http://www.jginter.pl/Relacje/Jesien%202022/Krynica
Pozdrawiam