Strona główna » Blog » Land of Loam – czeskie enduro na Podkarpaciu

Land of Loam – czeskie enduro na Podkarpaciu

Wiecie, za czym najbardziej tęsknię mieszkając w mojej ukochanej Małopolsce? Za porządnymi głazami.

Małopolska stoi jurajskim wapieniem. Od zawsze otaczały mnie gładkie, białe i śliskie jak sam diabeł skały, pełne interesujących skamieniałości, ale kompletnie niezdatne do jeżdżenia po nich na rowerze. Na Dolnym Śląsku istnieją równie znane zagłębia skałkowe, takie jak rejon Sokolików, Rudaw Janowickich czy Kruczych Skał w okolicy Szklarskiej Poręby, dysponujące w większości potężnymi granitami, ciemnymi i złowrogimi, posiadającymi jednak pewną ważną cechę: są szorstkie. Idealnie przyczepne.

W ostatnich latach pojawiło się kilka oficjalnych miejscówek wykorzystujących to naturalne dobro, takich jak podjeleniogórskie Pasmo Rowerowe Olbrzymy. Najlepsze wzorce przyszły do nas z Czech, gdzie tak legendarne miejscówki jak Rychlebskie Ścieżki (Góry Złote, dla nas to Sudety Wschodnie) czy rozwijające się znowu w ostatnich latach Trutnov Trails (po drugiej stronie naszych Gór Stołowych) wysoko zawiesiły poprzeczkę poziomu dobrej zabawy. Tym większe było zaskoczenie, że kompletnie po drugiej stronie naszego kraju, na Podkarpaciu, skąd bliżej w Bieszczady niż w sudeckie granity, powstała miejscówka jako żywo przypominająca nam Trutnov.

Czarnorzeki, Korczyna, Rezerwat Prządki i Skały Czarnorzeckie

Rezerwat Skalny „Prządki” przeżywa chyba swoją drugą młodość. Znajduje się on w Czarnorzekach k. Korczyny, zaledwie kilkanaście kilometrów od Krosna. Sam teren ścisłego rezerwatu jest pod ochroną, jednak „Prządki” to tylko część grupy Czarnorzeckich Skał, których potencjał wspinacze odkryli dla siebie od dawna. Nawet w niedozwolonych częściach rezerwatu wspinano się przed laty nielegalnie, bo teren jest wyjątkowo atrakcyjny. W 2020 roku poza rezerwatem oficjalnie otwarto drogi wspinaczkowe z odpowiednio przygotowaną, obitą ringami skałą. Nieco ponad rok później zalegalizowała się w tym samym miejscu rowerowa miejscówka: Land of Loam.

Same „Prządki” to grupa wysokich piaskowcowcych ostańców skalnych, o wysokości dochodzącej do 20 metrów. Związana z nimi legenda głosi, że to dziewczęta zaklęte w kamień za karę za przędzenie lnu w święto, wszak dzień święty należało święcić. Można je obejrzeć podążając czarnym szlakiem pieszym wzdłuż granicy rezerwatu. My jednak, bez lin, za to z rowerami, skierowaliśmy się ku mniej chronionym fragmentom Czarnorzeckiego-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego.

Jeśli będziecie w okolicy bez roweru i bez szpeju do wspinaczki, to niewielki obszar Czarnorzek oferuje też mnóstwo innych atrakcji. Możecie przespacerować się do pobliskich ruin zamku w Odrzykoniu, wspiąć się na wieżę widokową, z której przy dobrej pogodzie podobno widać nawet Tatry, zobaczyć wodospad Trzy Wody lub skosztować trunków z lokalnej winnicy. W zimie działają tu także trasy narciarskie.

Land of Loam – parkowanie, podjazd, trasy

Dzięki współpracy z lokalnymi władzami mamy w rejonie czarnorzeckiego Sokolego Grzbietu zlokalizowane trzy (a będzie więcej) trasy zjazdowe enduro wraz z podjazdówką. Samochód najlepiej zostawić na tzw. bezpłatnym głównym parkingu rezerwatu „Prządki”, pod kościołem Przemienia Pańskiego w Czarnorzekach. Jest tutaj naprawdę sporo miejsca, czyściuteńki toi-toi oraz mapki okolicy. Mapę tras enduro znajdziecie dopiero na szczycie, ale z tego miejsca możecie już zobaczyć ruiny zamku i zorientować się w okolicy.

Dużo miejsca na parkingu
Mapa okolicy

Po rozpakowaniu ruszacie asfaltową drogą w górę. Wąski asfalt wije się przez całe pasmo Sokolego Grzbietu i dozwolony jest na nim ruch samochodowy, jednak zdecydowanie nie ma tu zbyt wiele miejsca do parkowania. Podjazd asfaltem na start tras trwa mniej niż kwadrans, więc nie musicie się obawiać rozstania ze swoim pojazdem: spokojnie w dowolnym momencie można zjechać po zaopatrzenie.

Wjazd na trasy
Szczyt Sokolego Grzbietu
Czarne Ściany

Wypatrujcie odbicia w prawo w okolicy najwyższego punktu Sokolego Grzbietu (526 m n.pm.). Na samiuśkim szczycie znajdziecie tablicę z mapą tras i pierwszą bramką startową – Blackriver.

Obecnie dostępne są 3 trasy zjazdowe:

  • czarny Blackriver
  • czerwona Głodna Kłoda
  • czerwona Granda Banda.

Każda trasa ma nieco poniżej kilometra długości.

Start tras

Blackriver

Blackriver

Pomimo oznaczenia kolorem czarnym, polecam od niego zacząć. Bramka startowa znajduje się na szczycie, by po kilkunastu metrach wprowadzić nas pomiędzy bramki dwóch sąsiednich tras – lecimy prosto. Blackriver najmocniej przywołuje wspomnienia z Trutnova – biegnie grzbietem tzw. Czarnych Ścian, pozwalają rzucić okiem w kilkunastometrową przepaść oraz dojrzeć sąsiednią trasę Granda Banda przebiegającą u stóp skalnych ścian. Jeśli jechaliście Modřínovy (Modrzewiowy) Trail w Trutnovie, to klimat jest bardzo podobny – tylko w ciut mniejszej skali 😉 Sama trasa u góry biegnie między skałami w miękkiej ściółce, po przecięciu z drogą leśną-podjazdówką zmienia charakter na bardziej ziemisty i korzeniasty. Warto przejechać aż do samego strumienia. Trasa w dolnej części będzie rozbudowana o większe, sztuczne skocznie i bandy, na ten moment trudność stanowi ekspozycja i ścianki.

Piękny widok z góry na Czarne Ściany
I większa ścianka na Blackriver

Granda Banda

Najkrótsza z tras, oferująca jednak sporo zabawy. Pod bramkę startową możecie dojechać początkiem Blackrivera, a potem skręcić w prawo w Grandę. Trasa biegnie wąskim trawersem przyklejonym do Czarnych Ścian – robiących wrażenie, wysokich skalnych ostańców. Jeśli ktoś w tym czasie będzie jechał Blackriver, zobaczycie się nawzajem. Trail biegnie pomiędzy skałami aż do dość wysokiej i stromej ścianki. Na razie nie ma tu chicken line, zresztą cały kompleks na razie sprzyja raczej średnio- i zawaansowanym rajderom, ale można sprowadzić rower zupełnie z boku (pieszo). Kamienie są tutaj pięknie, ale i zdradliwie omszałe, więc zwłaszcza w mokrym warunie potrafią być groźne. Niżej teren się wypłaszcza i trasa zaprasza do zabawy na licznych niewielkich ficzerach: przejazdy przez głazy, skinny, hopki, road gapy, aż po sekcję band na samym dole, od których bierze swoją nazwę. Ekipa na dolnej części Grandy Bandy spędziła naprawdę sporo czasu, furorę robiły zwłaszcza świeżutko dostawione skinny (Ty, który je dostawiłeś, dzięki ziom!)

Największa ścianka na Grandzie
Bramka startowa!

Głodna Kłoda

Biegnie za plecami Czarnych Ścian i ma charakter singla naszpikowanego przeszkadzajkami. Spodziewajcie się dropów i gapów – tytułowa kłoda przetnie Wam drogę na ściance – ciasnych zakrętów na ściankach i naturalnych hopek. Pierwszy przejazd zalecam robić na spokojnie i uważnie obejrzeć wszystkie przeszkody na trasie. Głodna Kłoda zdaje się mieć największe nachylenie, linia ma sporo drobnych rozgałęzień pozwalających na inną zabawę przy każdym przejeździe – podobnie zresztą Blackriver. Schodzi aż do wąwozu z potokiem, przecinając podjazdówkę, więc możecie skończyć wcześniej i wspiąć się z powrotem na start.

Głodna Kłoda
Podjazdówka

Podjazdówka -„ścieżka drwali”

W okolicy band na Grandzie Bandzie i budowanych jeszcze skoczni Blackrivera odnajdziecie łatwo szeroką drogę leśną prowadzącą Was z powrotem do góry – chwilami całkiem stromo. Po około 15 minutach dotrzecie do szlabanu i asfaltu: kierujcie się w lewo i zaraz za zakrętem znajdziecie biegnącą w lewo wyraźną trasę dojazdu z powrotem na szczyt Sokolego Grzbietu, z tablicami i mapką.

Fot. M. Habrat
Fot. M. Habrat

Otwarcie sezonu enduro na Podkarpaciu

Razem z resztą ekipy Koła Południa pojawiliśmy się w Land of Loam z okazji otwarcia sezonu organizowanego przez Maćka wspólnie z ekipą Enduro MTB Podkarpacie, których możecie pamiętać jako organizatorów Dukielskiej Wyrypy. 23 kwietnia z rana stawiliśmy się na parkingu w Czarnorzekach bardzo licznie w ponad 40 rowerów.

Frekwencja!

Po odprawie kierownika Tomasza Dziubana podzieliliśmy się z grubsza na 3 grupy, by ruch rowerowy skierować jednocześnie na trzy trasy zjazdowe. Koło Południa otrzymało na start Grandę Bandę, więc od razi mogliśmy się zapoznać z najładniejszą ścianką w kompleksie oraz podziwiać grupę Czarnych Ścian od dołu, ze sterczącymi u góry kolegami i koleżankami z grupy jadącej Blackriver.

Poza Maćkiem i Mateuszem reszta była w Land of Loam po raz pierwszy, więc kolejno Blackriver i Głodna Kłoda sprawiły nam naprawdę masę frajdy i zachwytu. Chłopaki bawiły się świetnie, ja, z moim niewielkim skillem – również, bo poza kilka trudniejszymi przeszkodami trasy czarnorzeckie to kawał dobrej płynnej jazdy. Zresztą zobaczcie sami:

Testując małe ficzerki na dole Grandy Bandy – fot. P. Nawrocki
Skinny na Grandzie – fot. P. Nawrocki

Po trzech zjazdach, około trzynastej, wszystkie grupy zrobiły sobie przerwę na ognisko, kiełbaski i napoje. Posileni, już w dowolnych konfiguracjach, ruszyliśmy na drugą partię zjazdów. Ja zmierzyłam się jeszcze raz z Głodną Kłodą i ulubioną z trzech: widokową Blackriver.

Tradycyjnie już ekipa Koła Południa lub jej reprentacja w postaci mnie miała okazję domknąć imprezę popołudniem. Jako ostatni zapakowaliśmy rowery do aut, zbiliśmy piątkę z prezesem i rozjechaliśmy do domów. W moim przypadku: najpierw jeszcze na wieżę widokową, a potem do agroturystyki z widokiem na Perehybę w paśmie Magury Wątkowskiej. Cudo!

Tłumy na Grandzie Bandzie
Trudne lub niebezpieczne miejsca są dodatkowo oznaczone

Land of Loam – czeskie klimaty na południowym wschodzie

Jeśli tylko będziecie w okolicy Krosna z rowerem, wpadnijcie koniecznie do tego wyjątkowo pięknego miejsca. Dobrze przygotowana infrastruktura turystyczna, przepiękna lokalizacja przy rezerwacie „Prządki”, dużo dodatkowych atrakcji na przykład dla Waszych nierowerowych bliskich – niewielkie Land of Loam spokojnie starczy na conajmniej jeden syty dzień. Lokalne piaskowce dostarczą Wam wrażeń i niełatwo będzie znaleźć podobny klimat bliżej niż na Ślęży i Raduni. W planie są jeszcze dwie łatwiejsze, niebieskie trasy w kompleksie, schną bandy na Grandzie Bandzie, budują się całkie duże stoliki i hopy na dole Blackrivera – w tym miejscu już jest ogromny potancjał, a będzie pewnie jeszcze lepiej. Ja polecam i wciągam Land of Loam na listę #żbiczych miejscówek, czyli tras z piękną przyrodą, bez wyciągu i bez – jak na razie – tłumów. Po tym sezonie to się może jednak zmienić!

Obczajka Głodnej Kłody – Fot. M. Habrat
Fot. M. Habrat
Na Kłodzie – fot. M. Habrat
Podjazd – fot. P. Nawrocki

Autorem zdjęcia okładkowego jest Patryk Nawrocki.

Land of Loam znajdziesz na Facebooku i na Instagramie.

Zobacz też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *